“Plusligowy” Będzin rewanżuje się akademikom.
13 stycznia 2019
fot. Adam Wróbel w meczu z MKS Andrychów
Od ostatniego spotkania opolan z BBTS II Bielsko-Biała wiadomo było, że mecz z Będzinem będzie arcyważnym wydarzeniem, które może sporo namieszać w końcówce tabeli grupy 5. Zarówno dla gospodarzy jak i dla przyjezdnych była to ogromna szansa na poprawienie swojej sytuacji i “ucieczkę” ku górze. W myśl zmienionych przepisów o uprawnieniu zawodników z wyższych lig do gry w drużynach swoich rezerw zespół z Będzina mógł wzmocnić się graczami z Plusa. Tak też postąpił. Z tego względu, prócz grających w obu zespołach środkowych Wojciecha Biadacza oraz Grzegorza Łaty, mogliśmy zobaczyć Jana Fornala i libero Szymona Gregorowicza, którzy mieli pomóc będzinianom w dzisiejszym starciu.
Po pierwszej odsłonie trudno było zauważyć, że nasi rywale zostali wzmocnieni, ponieważ akademicy układali grę pod swoje dyktando. Bardzo dobrze radzili sobie w przyjęciu oraz polu zagrywki, zdobywali punkty z kontr i skutecznie walczyli na siatce. Efektem tego było bardzo wysokie prowadzenie i wygrana 25:14.
Niestety w drugiej partii role się odwróciły, przy zagrywkach Mateusza Króla akademicy nie potrafili wrócić do swojego rytmu gry i popełniali sporo błędów własnych, co bez skrupułów wykorzystywali zawodnicy MKS-u. Ostatecznie rywale wygrali tę odsłonę do 16.
Partie numer trzy oraz cztery były do siebie bliźniaczo podobne, przez większą część toczyły się punkt za punkt, w drugiej połowie będzinianie odskakiwali na 2 oczka i przez długi czas tę przewagę utrzymywali. W secie trzecim w końcówce utrzymywali już kilku punktowe prowadzenie, jednak opolanom udało się złapać kontakt, niestety przy stanie 23:23 kolejne dwie piłki należały do naszych rywali i partia padła łupem drużyny z zagłębia. Odwrotnie stało się natomiast w czwartej odsłonie, w której to akademicy postawili “kropkę nad i” triumfując podobnie jak rywale w secie poprzednim – 25:23.
Tie-break po dwóch morderczych partiach zapowiadał się równie emocjonująco. Tak też ostatecznie wyglądał. Do zmiany stron nieco lepiej radzili sobie opolanie i przy stanie 8:6 następowała zmiana boisk. W drugiej części seta niestety mniej szczęścia mieli gospodarze i przy wyniku 11:10 schodzili z boiska na czas zaanonsowany przez trenera Rektora. Po powrocie na boisko znów toczyła się bardzo wyrównana walka, niestety przy stanie 13:13 błąd na zagrywce popełnił nasz atakujący Kamil Kulbacki, przy stanie 14:13 w polu zagrywki MKS-u zameldował się Jan Fornal, który zdobył bezpośredni punkt z zagrywki i tym samym zakończył najważniejszą partię meczu.
Mimo naprawdę świetnej momentami gry, akademikom nie udało się sprostać wyzwaniu i zatrzymać w Opolu większej puli punktów. Chociaż jeden punkt w meczu z rywalem, w szeregach którego zmierzyć się trzeba z graczami zespołu występującego dwa poziomy wyżej, również powinien cieszyć, to niewątpliwie na tym etapie rozgrywek nie ma powodów do radości. Zaznaczyć trzeba jednak, że akademicy z plusligowcami walczyli jak równy z równym. W dzisiejszym meczu w naszym zespole, szczególnie w grze na siatce oraz w zagrywce, wyróżniał się przyjmujący – Adam Wróbel. Przed naszymi zawodnikami już tylko 3 mecze, z czego dwa rozegramy na wyjeździe. Pierwszy z nich już 19 stycznia, czyli w najbliższą sobotę. W nim opolanie zmierzą się z Żorską Akademią Talentów Jastrzębskiego Węgla.
Aby liczyć się w stawce o grę w play-off i nie musieć “walczyć o życie” w fazie play-out opolanie muszą konsekwentnie zdobywać trzy oczka w meczach ze swoimi rywalami. Gorąco wierzymy, że ta sztuka uda się zespołowi akademików i po 2 lutego wylądują w szczęśliwej ósemce grupy 5.
(25:14; 16:25; 23:25; 25:23; 14:16)
AZS Politechnika Opolska: Jakub Kopacz, Bartosz Bielecki, Adam Wróbel, Kamil Kulbacki (K), Radosław Kolański, Tomasz Ciach, Wojciech Stawiany (L) oraz Igor Spelak, Sebastian Słaby, Rafał Dobrowolski, Marek Setlak, Kamil Nowak, Dawid Siemaszko, Maciej Mata (L).
Trenerzy: Zbigniew Rektor i Dorota Borzucka.